niedziela, 1 lutego 2009

ROZDZIAŁ -4-

ROZDZIAŁ -4-

Usagi była tak wymęczona płaczem że kiedy tylko dotknęła głową poduszki usnęła.
Mamoru był w pokoju obok siedział na kanapie, zastanawiał się co mogło się stać że Hino tak ostro zaatakowała Use. Nie mógł tego pojąć...coś go martwiło trapiło... a do tego wczorajsza wizyta Setsuny. Czego ona chciała...

„-Książę kochasz szczerze naszą księżniczkę?
-Setsuno czemu się mnie o to pytasz i dlaczego tak się do mnie zwracasz? Dlaczego nie mówisz mi po imieniu tak jak zawsze?
-Proszę o wybaczenie ale nie mogę mówić do swego przyszłego władcy po imieniu. Wszak jesteś księciem ziemi i moim przyszłym królem. Należy Ci się szacunek i posłuszeństwo. Moim obowiązkiem jest oddawać Ci należyty szacunek
-Rozumiem że w przyszłości będę królem i twym władcą...ale do tego czasu możesz mi mówić po imieniu. I nadal nie rozumie czemu pytasz się o moje uczucie do Usagi.
-Wasza wysokość zbliżają się nieuniknione zmiany i tylko dzięki szczeremu uczuciu możemy je przetrwać. Księżycowa Księżniczka jest naszym światłem błyszczącym w ciemnym tunelu i tylko Ona może nas wszystkich uratować .Jednak sama również potrzebuje wsparcia osoby którą szczerze kocha i która szczerze będzie ją kochać.
-Nie do końca rozumiem o co Ci chodzi Plutonie jednak mogę Ci przysiąc że szczerze kocham Usagi i nie pozwolę jej nikomu skrzywdzić.
-Takie odpowiedzi oczekiwałam od Ciebie książę. Dziękuje bardzo i przepraszam za kłopot- po tych słowach odeszła w tylko sobie znane miejsce” 


Mamoru przez jeszcze jakiś czas siedział tak na kanapie i rozmyślał w końcu wstał i poszedł wsiąść zimny prysznic.

-Michiru może wiesz gdzie jest moja koszula?
-Tam gdzie ją ostatnio zostawiłaś...w mojej sypialni- powiedziało lekko śmiejąc się młoda dziewczyna.
-Ach no tak- po czym udała się do sypialni obok.
-Szkoda że musimy już wracać... te błogie chwile spokoju były cudowne... Jednak musimy wypełnić naszą misje.-Haruka spojrzała badawczym wzrokiem na swoją partnerkę jeszcze nigdy nie widziała aby mówiła o misji tak stanowczo i twardo. Podczas poszukiwań talizmanów również była stanowcza lecz teraz bił od niej dziwny blask. Blask którego żadne przeciwności losu nie zgaszą.
-Tak masz racje- odparła krótkowłosa po czym podeszła do swej towarzyszki i ją przytuliła.  

Hino cały czas myślała o tym co dowiedziała się od Meio. Treść słów była dla niej mało zrozumiała. Postanowiła że pomedytuje przy świętym ogniu.
Kiedy odprawiała święte modły wpadła w tajemniczy trans. Wokół panowały ciemności i chłód, mgła jeszcze bardziej potęgowała mrok, snując się do o koła kapłanki. Luźny kamień zagrzechotał pod czyimiś nogami, dźwięk odbił się mocnym echem w ciemnym bezruchu. Rei wstała i rzuciła przez ramię szybkie ukradkowe spojrzenie. W mroku tu i ówdzie majaczyły zamglone kontury jakiś pomników. Kapłanka miała na sobie strój Czarodziejki z Marsa. Nagle usłyszała zimny głos ni to męski ni kobiecy.

„Miejsce choćby najświętsze nie jest od nich wolne
Ani świątynia nie bardziej bezpieczna niż cmentarz
Próżno szukać schronienia u świętych ołtarzy 
Głupiec śpieszy, gdzie anioł stąpać nie waży”
 

Po tych słowach kapłanka się nagle przebudziła. Była cała zlana potem nie wiedziała co się stało gdzie była i czyj to był głos. A przede wszystkim co miały znaczyć te słowa...

1 komentarz:

  1. Masz bardzo fajnego bloga.. Podoba mi się opowiadanie, ale moim zdaniem przydałoby się troszeczkę więcej opisów.. Pozdrawiam i życzę sukcesów w prowadzeniu bloga.. www.usagi-i-mamoru-na-wiecznosc.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń